Kolejna podróż z cyklu pogoni za słońcem, niestety już za nami.
Tegoroczna zima może do najmroźniejszych nie należała, ale ta ciągła
szarówka i chłód na zewnątrz, skutecznie wygoniły nas z kraju na kilka
tygodni. I super, bo zdecydowanie wolimy jeździć na urlopy o tej porze
roku, a latem podziwiać piękno naszego ojczystego kraju. Tym razem
postanowiliśmy odwiedzić wysunięty najdalej na zachód kraj Czarnego
Lądu, czyli Republikę Wysp Zielonego Przylądka. I choć to ceny lotów
były tu decydujące, to wybór uważamy za niezwykle trafiony. Bo Cabo Verde jest państwem niezwykłych różnorodności, od terytorialnych po społecznościowe, a karnawałowe szaleństwa stały się swoistą wisienką na torcie w kwestii atrakcji tej wyprawy.
Udało nam się odwiedzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz